Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/bialoleka.inicjatywa.waw.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra9/ftp/inicjatywa.waw.pl/paka.php on line 5
- Bałam się o siebie. A później o ciebie. – Uniosła wzrok. - Twój ojciec przecież nie ożeniłby się ze mną, gdyby znał moją przeszłość. Wyobraź sobie reakcję babki St. Germaine na wieść o tym, że jestem córką Lily Pierron. Każdy, kto wychował się w Nowym Orleanie, słyszał o tych kobietach.

- Bałam się o siebie. A później o ciebie. – Uniosła wzrok. - Twój ojciec przecież nie ożeniłby się ze mną, gdyby znał moją przeszłość. Wyobraź sobie reakcję babki St. Germaine na wieść o tym, że jestem córką Lily Pierron. Każdy, kto wychował się w Nowym Orleanie, słyszał o tych kobietach.

  • Amira

- Bałam się o siebie. A później o ciebie. – Uniosła wzrok. - Twój ojciec przecież nie ożeniłby się ze mną, gdyby znał moją przeszłość. Wyobraź sobie reakcję babki St. Germaine na wieść o tym, że jestem córką Lily Pierron. Każdy, kto wychował się w Nowym Orleanie, słyszał o tych kobietach.

20 April 2021 by Amira

Pochyliła twarz i zaczęła szlochać suchym szlochem bez łez. - Bardzo się bałam. Nadal się boję. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział. Straciłabym wszystko, Glorio. - Już dobrze, mamo. - Gloria pogłaskała ją po głowie. - Rozumiem. Jeżeli o to ci chodzi, nic nikomu nie powiem. - Dziękuję - wyszeptała Hope. - Nikomu nie powiem, ale jej też nie opuszczę. Ona mnie potrzebuje. A ja... jej. Chcę poznać swoją babkę. Hope patrzyła na córkę przerażona, czując, jak kruszy się mur bezpieczeństwa, który wznosiła przez lata. Odezwały się Ciemności. Wyciągają szpony po jej córkę.. Ujęła dłonie Glorii. - Skoro tyle o niej wiesz, skoro wiesz, kim i czym jest, jak możesz jeszcze... - To przeszłość. Rozumiem cię. Nie pochwalam twojego postępowania, ale je wybaczam. Nie mam prawa cię osądzać. - Poszukała wzrokiem spojrzenia matki. - Nawet nie chcę próbować. Hope mocniej zacisnęła dłonie wokół rąk Glorii. - Wiem, że byłam dla ciebie bardziej surowa niż inne matki. - Głos zadrżał jej nieznacznie. - Widziałam, jak nisko może upaść kobieta, i bałam się o ciebie. Pragnęłam, żebyś żyła normalnym życiem. Zgodnie z Bożym prawem. Teraz zaś cię proszę, błagam, daj temu spokój. Twoja babka jest niebezpiecznym człowiekiem. To wszystko jest takie niebezpieczne. Obawiam się, że ty... obawiam się jej wpływu na ciebie. Ona gotowa wyrządzić ci krzywdę. - Jestem dorosła, mamo. - Gloria uśmiechnęła się i delikatnie uwolniła dłonie. - Nie mam zamiaru zamienić się w zepsutą kobietę. A Lily jest stara i chora. Nie sprowadzi mnie na złą drogę. Bestia się nie starzeje, pomyślała Hope. Nie choruje i nie umiera. Gloria o tym nie wie, bo nie zna jej dróg. Nie domyśla się, że przyczajony w niej potwór czeka na swój czas, że nieprzyjaciel krąży jak lew, gotów ją pożreć... Gdyby Hope powiedziała jej o tym, gdyby powiedziała jej o Ciemności, o Złu, które zagląda w oczy, nie uwierzyłaby. Pomyślałaby, że matka zwariowała. Na razie nie powie nic. Ale będzie czuwać. I wyrwie ją z tych szponów. Pożegnała Glorię i z duszą na ramieniu patrzyła, jak jej bezbronna córka zanurza się w noc. Bestia kroczyła w ślad za nią. Widziała to. Czuła. Potem, sama w swojej sypialni, kuliła się w ciemnościach, oblana potem. Bestia nie odeszła, nie usnęła. Pokazywała kły. Tym razem chciała je obie: Hope i Glorię, Nadzieję i Chwałę. Wbiła paznokcie w dłonie. By wygrać tę walkę, potrzebowała zarówno całej swojej przebiegłości, jak i wytrzymałości. Poprzez Santosa Ciemności zdołały dotrzeć do Glorii. Ta walka będzie próbą ognia. Ostateczną i najtrudniejszą z walk, jakie stoczyła. Musi zwyciężyć. Ze względu na samą siebie i ze względu na Glorię. Nie da się wyprowadzić w pole. Nie po to przecież całe życie chroniła córkę, wskazywała jej drogę, by teraz ją oddać. Nienawiść do Santosa paliła jej trzewia. Zapłaci jej za to. Pewnego dnia znajdzie na niego sposób. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY ÓSMY Dni mijały jeden za drugim, Lily powoli nabierała sił. Santos był przekonany, że sprawiła to Gloria, która prawie nie odstępowała babki. Przychodziła we dnie, przesiadywała przy jej łóżku nocami, trwała przy niej niezmiennie. Trzymała za rękę, przemawiała do niej cicho, czasem słuchała Lily jak zaczarowana albo po prostu wpatrywała się w twarz śpiącej babki. Santos, niemy świadek tych spotkań, zrazu nie dowierzał Glorii, ale była tak dobra dla Lily, tak wyzuta z wszelkiego egoizmu, tak hojna w ofiarowywaniu siebie i swojego czasu, że powoli zmieniał o niej zdanie. To prawda, w niczym nie przypominała swojej matki. Nie była ani zimna ani, jak tamta, pryncypialna i odpychająca. Nie była zła. Niekiedy, słuchając jej, wspominał dziewczynę, którą znał wiele lat temu, a wtedy wydawało mu się, że nadal ją kocha. Wspomnienia te niepokoiły go i pozbawiały chłodnego spojrzenia na świat. Musiał wówczas przywoływać się do porządku. Powtarzał sobie, że nie lubi Glorii i nie interesują go kobiety jej pokroju. Że nic ich nie łączy. Nic poza Lily. Mieli ze sobą tak niewiele wspólnego, że ich rozmowy ograniczały się do krótkiej wymiany zadań: „Jak ona się czuje?”, „Był już lekarz?”, „Co nowego?”. Pomimo że wspólnie obejrzeli nie najlepszy angiokardiogram Lily - podczas zawału jej serce straciło dwadzieścia pięć procent wydolności, a prawdopodobieństwo powtórzenia się było znaczne - w ogóle o tym nie rozmawiali. Nie próbowali się też wzajemnie pocieszać. Nie wchodzili sobie w drogę i nie patrzyli na siebie, z wyjątkiem sytuacji gdy Santos po dłuższej nieobecności wracał do pokoju Lily. Wówczas Gloria odruchowo unosiła głowę i posyłała mu uśmiech. Czuł się wtedy tak, jakby sięgała wzrokiem w głąb jego duszy. Pełen posępnych myśli zaparkował na pierwszym wolnym miejscu, zatrzasnął drzwiczki i szybkim krokiem ruszył w kierunku głównego wejścia do szpitala. Całą noc i ranek pracował nad sprawą Śnieżynki i z każdą godziną narastał w nim dziwny niepokój. Bał się, że coś się stało, że stan Lily uległ pogorszeniu. Dzwonił kilka razy do pielęgniarek - Lily albo spała, albo nikt nie odbierał. Przecież jest z nią Gloria, tłumaczył sobie, idąc do wind. Na pewno dałaby znać, gdyby stan się pogorszył. Na pewno by zadzwoniła. Mimo to ogarniało go irracjonalne uczucie, że stracił Lily. Dotarł do windy. Gęsto wypełniona, zatrzymywała się na każdym piętrze między pierwszym a szóstym. Wreszcie wydostał się z kabiny i już po chwili stanął przed pokojem Lily. Z bijącym sercem pchnął uchylone drzwi i zatrzymał się zdumiony. Oczekiwał najgorszego - że na przykład przeszła następny atak i ponownie otarła się o śmierć - tymczasem jego Lily siedziała w pościeli i śmiała się w najlepsze. Chichotała niczym pensjonarka, słuchając opowieści Glorii o którymś z jej szkolnych wyczynów. Santos odetchnął z ulgą. Nigdy nie widział Lily tak uszczęśliwionej. Od dawna nie słyszał, żeby zaśmiewała się tak radośnie. Potrząsnął głową. Dopiero co przeszła poważny atak serca, a tu cała promienieje. Dostrzegła go i posłała mu cudowny, zapierający dech w piersiach uśmiech. Poruszony do głębi, poczuł nieznaną dotąd lekkość. Dawno temu poprzysiągł sobie, że będzie się opiekował Lily, że będzie ją chronił bardziej niż własną matkę. Dotrzymał przysięgi. - Victor - zawołała, wyciągając do niego dłoń. - Przyszedłeś w samą porę, żeby posłuchać o pierwszym recitalu pianistycznym Glorii. Podszedł i wziął ją za rękę. - Nie mogę się doczekać. - Z uśmiechem pocałował ją w policzek. - Wyglądasz cudownie. - I czuję się cudownie. Doktor powiedział, że niedługo będę mogła wrócić do domu. Może nawet jutro. - Jutro? - zerknął na Glorię, a ta skinęła głową. - To wspaniale. - Jestem starym, twardym ptaszyskiem. - Zgadza się - przytaknął, śmiejąc się. - Nigdy nie popuszczałaś mi cugli. - Ty łobuzie! - Lily roześmiała się i poklepała go po ręku. - Tak ci popuszczałam cugli, że mało brakowało, a zszedłbyś na złą drogę. - Odwróciła się do Glorii i zaczęła opowiadać, jak to odkrywszy, że Santos wymyka się nocą do dziewczyny, pozamykała wszystkie okna i drzwi, zmuszając go o trzeciej nad ranem do użycia dzwonka. - Był okropnie zdziwiony - mówiła - a ja tylko słuchałam, jak chodzi od okna do okna, sprawdzając wszystkie po kolei. Wreszcie z nietęgą miną stanął przed drzwiami frontowymi. - Uważałem się za sprytnego - odrzekł wesoło. - Nie miałem pojęcia, że Lily jest sprytniejsza. Cały czas myślałem, że pomyliłem okna. Posypały się kolejne anegdoty, żartobliwe wspomnienia, dowcipy. Wreszcie Lily oczy same zaczęły się zamykać. - Jeżeli chcesz odpocząć - powiedział Santos do Glorii - ja tu posiedzę. Pokręciła głową. - Zostanę jeszcze trochę. W hotelu nic się nie dzieje, a gdyby co, mój menedżer wie, gdzie mnie szukać. - Chciałbym to samo powiedzieć o swoim wydziale - mruknął zniechęcony i zasępił się na moment. Od ostatniego ataku Śnieżynki minęło dziewięć tygodni. Obawiał się, że morderca zniknął z miasta. Nawet media zaczęły spekulować, że gra skończona, przynajmniej w Nowym Orleanie. Niedoczekanie. Musi dostać tego człowieka, powstrzymać go. Musi dowiedzieć się, czy to on zamordował jego matkę. Gloria spostrzegła jego ponurą minę. - Coś się stało? Coś niedobrego? - Nic się nie stało. I w tym rzecz. Nie rozumiała, o czym mówi. - Jeżeli musisz iść, powiem Lily...

Posted in: Bez kategorii Tagged: cien food for skin płyn micelarny, pochwa kobieca, modelowanie włosów krótkich,

Najczęściej czytane:

celem, i z wyciągniętą bronią ruszyła przed siebie.

Spokojnie. Jesteś profesjonalistką. Musisz wykonać zadanie. Najtrudniej było zacząć. Szybę, przez którą próbowała zajrzeć do pierwszej z brzegu sali, oklej ono tyloma króliczkami i tulipanami, że wnętrze było zupełnie niewidoczne. A w ... [Read more...]

Czuła się zmęczona. Bardzo zmęczona. Gdzie Montgomery? Teraz już nie

była sobą. - Pomyśl, Glenda - ciągnął z uporem Quincy. - Jesteś mądrą i inteligentną agentką. Podobnie jak ja. Miałbym stworzyć taki skomplikowany plan, ... [Read more...]

piekłem.

- Cierpienie tu na ziemi? Przyznaj, że jednak masz jakieś wyobrażenie o nagrodzie i karze. Biorąc pod uwagę to, czego dokonałaś, chyba masz jakieś wyobrażenie o tym, gdzie w końcu wylądujesz. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 bialoleka.inicjatywa.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste